Najlepsza scena to ta w której Mortimer stoi bezbronny przed Indio, ale pojawia się uzbrojony Clint i pozwala na uczciwy pojedynek.I ten nieśmiertelny tekst: ,,Kiedy pozytywka umilknie sięgnij po broń.Spróbuj mnie zabić pułkowniku..."
A moja ulubiona scena to ta, w której Mortimer chce sprowokować badziorów i odpala zapałkę od garba Kinskiego. Te drgawki nienawiści na twarzy garbusa i cyniczne spojrzenie Mortinmera... czysty geniusz !
I później:
- Zwykle palę po jedzeniu, możesz wpaść za dziesięć minut?
- Za dziesięć minut będziesz palił w piekle!
Podobało mi się też:
Telegrafista: Napad na bank? Nie słyszałem żadnych strzałów...
Eastwood: Jak nie wyślesz, to usłyszysz jeden.
Zgadzam sie z panami, najlepsze sa sceny z pozytywka i odpalaniem zapalek:) Ten film podobal mi sie chyba najbardziej z calej trylogii dolara. Ehhh, miec raczego konia i dobry rewolwer pod pacha...to byly czasy:)))
A mi podobała się scena końcowa, w której Clint liczył trupy................ i swoje zyski oczywiście
Albo fragment rozmowy Eastwooda z wszechwiedzącym staruszkiem.
Staruszek pyta:
- I wiesz co im powiedziałem??!!! (chodziło o sprzedaż nieruchomości spółce kolejowej)
Chwila zadumy Eastwooda - i nagle domek dziadka zaczyna się trząść w związku z przejeżdżjącym obok pociągiem:
- Powiedziałeś "NIE".
Też podoba mi się scena, gdy Clint wchodzi na plac ze strzelba w ręku, żeby dopilnować uczciwości pojedynku. W tle - ta niesamowita muzyka Morricone.
Scen świetnych w tym filmie jest bardzo dużo; jednak scena pojedynku jest chyba najlepsza. No ale rozmowa Clinta ze staruszkiem, który mieszka obok torów może spokojnie z nią konkurować.
Szczerze mówiąc wolałbym więcej dramatyczności, np. na ostatni dźwięk melodii w zegarku antagonista ginie z zegarkiem w szeroko rozłożonych ramionach, zrozumiawszy wtedy całe swoje życie, uczucia do ukochanej i popełnione przez siebie błędy
Moja ulubiona scena to ta z tym starcem, który nie chciał sprzedać ziemii kolei ale też ta z telegrafistą, ogólnie film jest super.
Moja ulubiona scena to ta, kiedy Mortimer spotyka się z człowiekiem bez imienia i Eastwood prezentuje swoje możliwości strzeleckie strzelając do kapelusza drugiego z coraz większej odległości. coś pięknego to jest
"pojedynek na kapelusze" jest genialną sceną! To wszystko co zostało wyżej wymienione plus reakcja Manco gdy Mortimer zakręca jego coltem chowając do kabury, po zabiciu Indio.
koncowka to mistrzostwo swiata
-Any trouble, boy?
-No, old man. Thought I was having trouble with my adding. It's all right now.
i ta muzyka w tle.. moge to ogladac w nieskonczonosc
A przed pojedynkiem strzeleckim do kapeluszy deptają sobie po butach - nie mogłam przestać sie śmiać hehe
Fakt, scena z pluciem na buty jest świetna:-) No i ta jak Clint wynajmuje pokój... W ogóle cały film jest niesamowity:-)
Piękna para w hotelu ;) liliputowaty facet i odstrzelona 'lady'
'-Mieszka tam senor Martinez.
-Już nie mieszka'
i potem
'-Co za nieokrzesany bydlak!
-Ale wysoki.
-Jesteś obrzydliwa!'
I jeszcze rozmowa Clinta i Lee
'-Zadałem niedyskretne pytanie?
-Pytanie nie jest niedyskretne.
Ale odpowiedź mogłaby taka być.' ;)
Scena kiedy Mańkut odwiedza Proroka, i trzesacy sie dom oraz odpalanie zapalki od Kinskiego, swietnie zagrał to powstrzymywanie chęci zabicia Mortimera.